Zamurowało go. Stał przy trybunach i szeroko
otwartymi oczami wpatrywał się w kobietę przed sobą. Choć nie widział jej tyle
lat, to doskonale wiedział kim jest. Wszędzie rozpoznałby to zimne spojrzenie
szarych oczu, ten kpiący uśmiech.
− Co tu robisz? – wycharczał, odruchowo zaciskając
pięści.
− Nie mogę już
przyjść na mecz własnego brata? – prychnęła Danielle. – Chyba żyjemy w wolnym
kraju.
Z irytacją przewrócił oczami. Już chciał coś
odpowiedzieć, jednak nagle ktoś przebiegł mu tuż przed nosem.
− Mama! – Mały, stęskniony chłopiec dopadł do kobiety
i przytulił ją z całej siły.
− Cześć, Isaac. – Danny uśmiechnęła się krzywo. – Co
u ciebie? Dobrze się sprawowałeś? J
Isaac otworzył, a następnie zaraz zamknął usta.
Następnie wziął głęboki wdech, przymknął nieznacznie oczy, odczekał sekundę, a
potem z prędkością karabinu maszynowego, zaczął opowiadać, co takiego robił
przez ostatnie tygodnie. Przez cały czas Danielle potakiwała regularnie, ale
kątem oka spoglądała na Samikę, jakby sprawdzając, czy i on słucha.
Słuchał. Jednocześnie jednak patrzył to na chłopca,
to na kobietę. Podobieństwo dosłownie biło po oczach. Takie same oczy, rysy
twarzy, nosy. Jedynie uszy Isaac miał po ojcu.
− Guillaume…
Odwrócił się na pięcie. Jakby znikąd obok pojawiła
się Natalii z Justin na rękach. Zatroskanym wzrokiem patrzyła na narzeczonego,
nie bardzo rozumiejąc, co się dzieje.
− Wszystko w porządku? – zapytała cicho.
Przytaknął odruchowo.
− Ty jesteś Natalii, tak? – niespodziewanie odezwała
się Danny.
Druga kobieta zamarła. Przełknęła głośno ślinę i
nerwowo pokiwała głową.
− Danielle. Danielle Antiga. – Francuzka wyciągnęła
rękę na przywitanie, lecz na jej twarzy nadal błąkał się kpiący uśmiech.
− Natalii. – Niepewnie uścisnęła jej dłoń. – Ja…
jestem narzeczoną Guillaume.
− Wiem. A to wasza córka, prawda? Urocza. Guillaume
na pewno jest dobrym ojcem.
Samik zacisnął wściekle pięści.
− Musimy porozmawiać – warknął, patrząc spode łba na
Antigę. – Dasz nam kilka minut? – poprosił Nat.
Zgodziła się niechętnie, a on w odpowiedzi pochylił
się i pocałował ją ostentacyjnie. Następnie czule cmoknął Justin w czoło, na co
ta zareagowała głośnym chichotem. Miał nadzieję, że wszyscy to słyszeli.
Kobieta odeszła, a Danny odesłała również Isaaca.
Zostali sami. Mierzyli się morderczym wzrokiem, przez
kilka chwil zupełnie nic nie mówiąc. Napięcie między nimi rosło z każdą
sekundą. Samik to zaciskał, to rozprostowywał pięści, za to Danielle oparła
ręce na biodrach i mierzyła przyjmującego cynicznym spojrzeniem.
− Dlaczego mi nie powiedziałaś! – wybuchnął w końcu
mężczyzna.
− O czym niby ci nie powiedziałam? – Francuzka
uniosła kąśliwie brew.
Gwałtownie skoczyło mu ciśnienie. Z trudem
powstrzymywał się przed tym, by się na nią nie rzucić. Dosłownie gotował się od
środka.
− O Isaacu, do cholery! Coś ty sobie myślała?! Jak w
ogóle mogłaś ukryć przede mną tak ważny fakt?! Jak mogłaś mi to zrobić?!
Zresztą nie chodzi o mnie, tylko o niego chociaż przez sekundę pomyślałaś o
swoim dziecku!
Jego podniesiony głos w ogóle nie robił na kobiecie
wrażenie. Stała niewzruszona, a wściekłość siatkarza po prostu po niej
spływała. Gdy Samica skończył się już wydziczać, przewróciła oczami, a potem
odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę wyjścia.
− Jeszcze nie skończyłem! – oburzył się przyjmujący.
− Wiem – prychnęła. – Ale chyba nie zamierzasz
rozmawiać tutaj. Chcesz żeby wszyscy nas usłyszeli?
Niechętnie przyznał jej racje. Przede wszystkim kątem
oka dostrzegł Isaaca, który wygłupiał się Timotiem. Nie chciał, by chłopiec przez przypadek coś
usłyszał. Wolał porozmawiać z nim później, na spokojnie.
Wyszli na korytarze, gdzie w głębi budynku, między
wejściem do szatni, a pomieszczeniami technicznymi, znaleźli ciche, puste
miejsce.
− Teraz możemy rozmawiać. – Danielle nonszalancko
oparła się o ścianę.
Guillaume odetchnął głęboko. Policzył w głowie do
dziesięciu, a potem odezwał się najspokojniejszym głosem na jaki było go stać.
− Dlaczego nie powiedziałaś mi, że mam syna?
− A dlaczego miałabym ci mówić. – Wzruszyła
ramionami. – Nie widzieliśmy się przez dziewięć lat. Miałabym specjalnie cię
szukać, żeby powiedzieć ci, że urodziłam dziecko? Bardzo śmieszne.
− Wiesz doskonale, że nie o tym! – znów podniósł
głos.
− Więc o czym?
Pogrywała z nim. Jak zawsze. Ani trochę się nie
zmieniła.
Postanowił spróbować z innej strony. Może to
− Czy… czy kiedy z tobą zerwałem, wiedziałaś już, że
jesteś w ciąży? – zapytał drżącym głosem.
Zawahała się, ale powoli pokręciła głową.
− Nie. Dowiedziałam się tydzień później.
− Mogłaś mnie jeszcze znaleźć! Powiedzieć! Przecież
chodzi o moje dziecko!
− A skąd wiesz, że jest twoje?! – Teraz to jej
puściły nerwy. – Może nie szukałam cię,
bo to Isaac nie jest twoim synem?! Może cię zdradziłam?! Sam uważałeś, że
jestem do tego zdolna!
Zamrugał szybko, kompletnie wybity z rytmu. Głośno
przełknął ślinę, a wzrok wlepił w czubki sportowych butów.
− Zrobiłem testy DNA – przyznał cicho.
Zamarła. Zacisnęła zęby, ściągnęła wściekle brwi.
− Bez mojej wiedzy, tak? – wycharczała.
Niepewnie pokiwał głową.
− Zdajesz sobie sprawę z tego, że jestem jego matką,
tak? I powinnam móc decydować o tego typu rzeczach?
Westchnął cicho i znów przytaknął. Wiedział, że w tym
momencie nie ma sensu się bronić. Kobieta miała po prostu racje.
− Skąd miałem mieć pewność, że się zgodzisz? W końcu
przez osiem lat ukrywałaś przede mną fakt, że mam syna – zauważył cierpko.
Przewróciła oczami. Mruknęła coś pod nosem, a potem
odetchnęła głęboko, znów wyzbywając się wszelkich emocji.
− Czyli chyba nie mamy już o czym rozmawiać? –
stwierdziła.
− Że co proszę?! – oburzył się Guillaume. – Nadal nie
wyjaśniłaś mi, dlaczego nic nie powiedziałaś.
− Bo ze sobą zerwaliśmy, czy to takie trudne do
zrozumienia?! A dokładniej ty zerwałeś ze mną! Nie chciałam byś był ze mną
tylko ze względu na Isaaca!
− Idiotyczny argument – prychnął. – Mamy dwudziesty
pierwszy wiek! Wiesz, ile jest par, które wychowują dziecko, choć nie są razem?
I jakoś dają radę!
− Ale nie są siatkarzami i nie zmieniają miejsca
pracy co roku, jak ty – przypomniała. – Wyobrażasz sobie nasze życie w ten
sposób.
W zamyśleniu podrapał się po brodzie. Niestety musiał
przyznać jej racje. Jego tryb życia był na tyle trudny, że najprawdopodobniej i
tak widywałby się z synem tylko kilka razy w roku. W końcu pewnie młody
mieszkałby z mamą, a on grałby w różnych klubach rozsianych na świecie.
To nie mogłoby się udać.
− Teraz to już nie ważne – stwierdził. – Wiem już, że
Isaac jest moim dzieckiem i nie zamierzam tego tak zostawić. Chcę mieć z nim
kontakt. Jak największy. Jeśli mi na to nie pozwolisz, to pójdę do sądu. Zadowolona?
Zmarszczyła czoło. Skrzyżowała ręce na piersi i
zmrużyła oczy.
− Kojarzysz ten wysoki hotel przy dworcu? – zapytała
niespodziewanie.
Powoli pokiwał głową.
− Bądź tam jutro o dwunastej. Ustalimy szczegóły –
powiedziała, a potem odwróciła się na pięcie i odeszła bez słowa.
A Samik został sam ze swoim przekonaniem, które nie
zmieniło się nawet o jotę – cokolwiek by się nie działo zawalczy o syna.
***
− Mama!
Stephanie odwróciła się gwałtownie, gdy Isaac z
radosnym okrzykiem wbiegł w tłum kibiców i zniknął jej z oczu.
− Isaac! – krzyknęła za nim, jednak chłopiec był już
daleko. Nerwowo śledziła go wzrokiem, mając nadzieję, że nie opuści trybun.
Na szczęście zatrzymał się po chwili. A dokładnie
zupełnie niespodziewanie rzucił się na szyje jakiejś kobiecie.
Stephanie zmrużyła oczy, by lepiej widzieć. Była
przekonana, że chłopiec pomylił kogoś z Danielle, ale kiedy nieznajoma
odwróciła się w jej stronę, tancerka zamarła. Znała tę twarz, na pewno znała.
− Danny? – Zmarszczyła ze zdziwieniem brwi. – Co ona
tutaj robi?
− Coś się stało? – Obok jakby znikąd zmaterializował
się Staphane razem z Manoline, w pewnej odległości za nimi Timote i Nicolas
rechotali z czegoś w najlepsze.
Na ten widok, kobieta uśmiechnęła się nieznacznie.
− Pewnie mi nie uwierzysz, ale właśnie patrzę na
Danielle – powiedziała, nie odrywając wzroku od kobiety po drugiej stronie
hali.
− Że co proszę? – Trener z wrażenia, aż puścił dłoń
córki. – Przecież to niemożliwe!
− Sam zobacz. – Machnęła ręką w stronę przeciwległych
trybun.
Mężczyzna spojrzał we wskazanym kierunku i totalnie
zbaraniał.
− To naprawdę ona – wyszeptał. – Ja jej zaraz powiem,
co myślę o takim znikaniu… − Już chciał ruszyć, by wygarnąć Danny wszystko, co
myśli na temat jej zachowania, ale Stephanie powstrzymała go w ostatniej
chwili.
− Poczekaj, rozmawia z Samikiem. Na razie daj im czas
– poprosiła, kładąc dłoń na ramieniu męża.
Niechętnie odpuścił. Oparł się o barierkę i odetchnął
głęboko.
Jego żona stanęła obok. Przez chwilę obydwoje z uwagą
obserwowali rozgrywającą się kilkadziesiąt metrów dalej scenę. Gdy obok
Guillaume pojawiła się Natalii, Stephanie przeklęła cicho. Zacisnęła pięści,
starając się opanować chęć ruszenia przyjaciółce na pomoc.
Ale chwilę później trafiła się sposobność, by to
zrobić. Samica powiedział coś do narzeczonej, pocałował ją, a ona niechętnie
odeszła. Sekundę później dołączył do niej Isaac.
− Wiedzieliście, że Danielle przyjedzie? – zapytała z
wyrzutem, gdy znalazła się przy małżeństwie.
− Nie mieliśmy pojęcia! – zapewnił szybko Stephane. –
O niczym nam nie powiedziała! Od kilku tygodni nawet się z nami nie
kontaktowała, serio.
Nat zacisnęła
usta w wąską kreskę i niechętnie pokiwała głową. Justin, głęboko zirytowana
faktem, że nikt nie zwraca na nią uwagi, zaczęła machać rękami i popiskiwać
znacząco.
Stephanie postanowiła wykorzystać sytuacje.
− Mam pewien pomysł – powiedziała, uśmiechając się
chytrze. Delikatnie wyjęła dziewczynkę z objęć mamy, a potem przekazała mężowi.
– Zajmiesz się nią przez chwilę? Bo my chyba musimy pogadać. – Spojrzała
znacząco na Natalii.
− Ale…
− I miej oko na pozostałe dzieciaki.
− Mam się zająć całą czwórką! – Na twarzy mężczyzny
pojawił się cień przerażenia.
− Przyzwyczajaj się! – zaśmiała się radośnie, a potem
wzięła przyjaciółkę pod ramię i ignorując jej nieśmiałe protesty, zaprowadziła
do damskiej toalety, gdzie mogły spokojnie porozmawiać.
− Mów, co ci leży na sercu? – zaczęła, lekko
opierając się o umywalkę.
Nat nie odpowiedziała. Skrzyżowała ręce na piersi,
spuściła wzrok i mruknęła pod nosem coś, co w wolnym tłumaczeniu brzmiało jak
„nic się nie dzieje”.
Stephanie z dezaprobatą przewróciła oczami. Mogła
spodziewać się takiej reakcji. W końcu doskonale znała Natalii i wiedziała, że
ta raczej nie okazuje słabości.
− Ostatnio powiedziałaś, że w razie czego zawsze
pomożesz – przypomniała. – To działa w dwie strony. Widzę, że coś jest nie tak
i teraz ja chcę pomóc tobie.
Druga kobieta westchnęła głęboko. Nerwowo przygryzła
wargę, jednocześnie skubiąc róg dżinsowej kurtki.
− Chodzi o Isaaca – wyznała w końcu.
− To akurat przewidziałam.
− Po prostu… na początku myślałam, że sobie z tym
poradzę – zaczęła, pustym wzrokiem wpatrując się w podłogę. – W końcu Samik nie
miał pojęcia, że ma syna, z Danielle spotykał się jeszcze za nim się spotkaliśmy…
Mówiłam sobie, że to nie jego wina, że nie mogę być na niego, a wręcz
przeciwnie. Ale ostatnio zaczynam mieć wątpliwości – przyznała niechętnie.
Stephanie ze zrozumieniem pokiwała głową.
− To normalne. Chodzi w końcu o inną kobietę. Masz
prawo być zazdrosna.
− Wiem, ale to nie o samą zazdrość chodzi! – jęknęła
z rezygnacją Natalii. – Ja się boję! Po prostu się boję! Że nagle przypomni
sobie o Danielle! Szczególnie, że pojawiła się tak nagle! Nie wiem dlaczego tak
naprawdę z nią zerwał. A co jeśli – przełknęła głośno ślinę. – Co jeśli jednak
coś do niej czuje? – Ostatnie słowa wypowiedziała tak cicho, że Francuzka ledwo
ją usłyszała.
− Wierz mi, do tego nigdy nie dojdzie. Miałam okazję
obserwować ich związek przez te dwa lata, gdy byli razem. I doskonale wiem… nie, obydwie wiemy, że nie
miał on oparcia w żadnym większym uczuciu. – Skrzywiła się mimowolnie na samo
wspomnienie Samiki z tamtego okresu. Zdecydowanie daleko mu było do tego
opiekuńczego, pełnego ciepła człowieka, którym się stał.
− Skoro tak mówisz. – Natalii nie wyglądała na jakoś
specjalnie pocieszoną. – Ale przecież jest jeszcze Isaac! Guillaume to dobry
człowiek i na pewno będzie chciał mieć jak największy kontakt z synem. A co
jeśli nagle Isaac stanie się ważniejszy? W końcu jest synem Guillaume!
Pierworodnym! Stracili osiem lat i na pewno obydwoje będą chcieli to nadrobić. Co
jeśli ja i Justin spadniemy na dalszy plan? Ja jeszcze jakoś bym to przeżyła,
ale Justin… Potrzebuje ojca. Nie mogę jej tego zrobić. – W oczach kobiety
pojawiły się łzy, ciałem wstrząsnęły dreszcze.
− Nat… − Stephanie momentalnie znalazła się przy
przyjaciółce. Opiekuńczo objęła ją ramionami i zaczęła uspokajająco gładzić po
plecach. – Już wszystko w porządku…
Jednak to na niewiele się zdało. Natalii nadal łkała
cicho, z twarzą wtuloną w ramię Francuzki, desperacko zaciskając palce na jej
koszulce.
− Boję się, Stephanie – wyszeptała zapłakanym głosem.
– Tak strasznie się boję. Co teraz z nami będzie?
***
− Mamo! Choć do nas!
Danielle wzięła głęboki oddech, przykleiła do twarzy
sztuczny uśmiech i sprężystym krokiem ruszyła w kierunku brata i jego
rodziny.
− Coś się
stało, Isaac? – zapytała, widząc jak syn drga nerwowo, z trudem powstrzymując
się przed tym, by nie skakać z radości.
− Przyjechałaś! Naprawdę przyjechałaś! Na długo?
Gdzie byłaś? Co to były za badania? Pokarzesz mi wyniki? – Chłopca dosłownie
roznosiła energia. Wpatrywał się w mamę jak zaczarowany, a w jego oczach
pobłyskiwała nieprzyzwoita wręcz ekscytacja.
Westchnęła cicho w myślach. Coś ukuło ją w sercu, gdy
zobaczyła tak pozytywną reakcje Isaaca. Nie spodziewała się tego. Przynajmniej
on cieszył się na jej widok, bo morderczy wzrok brata dosłownie przewiercał
kobietę na wylot.
Nie dziwiło jej to zresztą zbytnio. W końcu wyjechała
bez słowa wyjaśnienia, jedynie podrzucając mu dziecko do opieki. Dla mężczyzny
pokroju Stephana to było coś niewytłumaczalnego. On nie wyobrażał sobie, by
porzucić rodzinę i jechać do pracy. Dla niego dzieci zawsze były na pierwszym
miejscu.
Dla niej też. Tylko, że w inny sposób.
− Mamo?
Z zamyślenia wyrwał ją głos syna. Znów się
uśmiechnęła, tym razem jednak zdecydowanie cieplej, naturalniej. Przyklęknęła
przed Isaacem, by móc spojrzeć mu prosto w oczy.
− Odpowiem na wszystkie twoje pytania, kochanie –
obiecała. – Ale najpierw muszę porozmawiać z wujkiem Stephanem, okej? – Czule
poczochrała czuprynę chłopca.
Niechętnie pokiwał głową. Widząc jednak Timiego,
który przeskakiwał przez barierki, by poodbijać piłkę, rozpromienił się i
pobiegł szybko, by dołączyć do kuzyna.
To znów zabolała Danny. A jednocześnie ucieszyło. W
końcu jeszcze kilka miesięcy wcześniej Isaac w ogóle nie zainteresowałby się
zabawą z kimkolwiek.
− Fajnie, że przyjechałaś – wycedził przez zęby
Stephane, gdy wszystkie dzieciaki znalazły się poza zasięgiem słuchu. −Tak bez
zapowiedzi…
− Daj spokój – jęknęła zirytowana. – Serio, ostatnią
rzeczą, na którą mam teraz ochotę są twoje kazania.
Mężczyzna już otwierał usta, by coś powiedzieć, ale
zaraz je zamknął. Chyba też doszedł do wniosku, że to nie ma sensu.
− Na długo przyjechałaś? – Skrzyżował ręce na piersi
i zmierzył siostrę krytycznym spojrzeniem.
Nawet nie drgnęła. Była przyzwyczajona do tego, że
wszyscy tak na nią patrzą.
− Na kilka dni. Muszę pozałatwiać parę spraw, a potem
wracam do badań.
− Co to za sprawy.
− Mieszkam w hotelu przy dworcu – zmieniła temat. –
Mogę wziąć Isaaca na kilka dni. Z tego, co wiem krótka przerwa w szkole nie
powinna mu specjalnie zaszkodzić.
Trener zacisnął usta w wąską kreskę i niechętnie
kiwnął głową. Widać było, że niespecjalnie przypadła mu do gustu.
− Rozmawiałaś z Samikiem? – raczej stwierdził niż
zapytał. – O czym?
− Nie powinno cię to obchodzić – syknęła.
Zacisną pięści. Przez chwilę mierzyli się ostrym
spojrzeniem, ale w końcu Stephane spuścił wzrok. Danielle uśmiechnęła się
triumfalnie. Znowu wygrała.
− Isaac! – krzyknęła na syna. Ten momentalnie się
odwrócił, a widząc, że mama ponaglająco
macha ręką, zostawił piłkę i pognał z powrotem na trybuny.
− Coś się stało? – Cały czas szczerzył się
głupkowato.
− Co być zjadł na kolacje? – zapytała, zupełnie tracąc
zainteresowanie bratem.
Chłopiec skrzyżował ręce na piersi i w zamyśleniu
podrapał się po głowie. Po chwili jednak uśmiechnął się jeszcze szerzej.
− Pizzę!
Zdecydowanie pizzę.
− W takim razie będzie pizza. – Kobieta klasnęła
wesoło. – To my już idziemy. – Położyła dłoń na ramieniu syna, posłała Stephanowi
kpiący uśmiech, a potem po prostu skierowała się w stronę wyjścia. Pod drodze
minęła jeszcze wracającą nie wiadomo skąd Stephanie.
− Mam nadzieję, że maleństwo nie daje w kość. –
Znacząco poruszyła brwiami, a potem, nie zważając na zszokowane spojrzenie
bratowej, poszła dalej. Nie miała już ochoty na ponowny kontakt z rodzinką.
Były ważniejsze sprawy do załatwienia.
Przede wszystkim kolacja z synem. Choć Danny
niespecjalnie znała Warszawę, to zgodnie z swoim zwyczajem, przed przyjazdem
zrobiła porządne rozeznanie i teraz mogła zabrać Isaaca do jednej z najlepszych
włoskich restauracji w mieście. On dostał swoją wymarzoną pizzę, a ona porządny
makaron.
− A potem Timote przekonał mnie żebym wszedł na
drabinki. – Opowiadał młody, gdzieś między jednym kęsem, a drugim. − No i z
dołu to wyglądało okej, ale już wszedłem na górę, to się nagle okazało, że jest
tak strasznie wysoko. I wzrosło prawdopodobieństwo, że sobie coś złamię, gdy
będę schodził. Więc stwierdziłem, że nie zejdę. Ale Timo się zdenerwował, bo
mieliśmy już iść. Tylko, jak nie chciałem sobie złamać ręki, bo przecież
jeszcze ją potrzebuje. I w końcu wujek Stephane musiał mnie zdejmować.
Przez pierwsze pół godziny chłopiec mówił, a ona słuchała.
Nie dlatego, że tak strasznie interesowało ją, co robił, ale dlatego, że była w
szoku. Jeszcze dwa miesiące wcześniej Isaac był zupełnie innym dzieckiem. Cichym,
zamkniętym w sobie, mówił mało i niechętnie. Na pytania ludzi odpowiadał
skinięciem lub pokręceniem głowy. Podobnie jak Danielle, niespecjalnie
przepadał za towarzystwem.
A teraz nawijał jak katarynka i wydawało się, że w
końcu zaczyna przypominać inne dzieci.
Zacisnęła usta w wąską kreskę. Nie była głupia. W
brew temu, co myślała rodzina, znała swojego syna.
− Na długo zostajesz, mamo? – w końcu zapytał Isaac.
− Tylko na kilka dni – odpowiedziała szybko. – Muszę
wrócić do pracy.
Chłopiec powoli pokiwał głową. Wlepił wzrok w pusty
już talerz i mimowolnie zaczął skubać róg obrusu.
− Zostaw to – skarciła go odruchowo Danny.
− Przepraszam – mruknął cicho.
Westchnęła cicho. Czy spodziewała się innej reakcji?
Nie, przecież sama robiła tak samo.
− Wrócę na początku lipca – obiecała, widząc niemrawą
minę Isaaca. – To już naprawdę niedługo. A do tego czasu zostaniesz u wujka
Stephana, okej?
Znów kiwnięcie głową.
Zawahała się przez moment. Wiedziała, że nie mówi
całej prawdy, że może być trochę inaczej. Ale czy powinna powiedzieć młodemu o
Samice?
„Jeszcze nie teraz” odezwała się jej podświadomość.
„Lepiej będzie to zrobić, gdy już wszystko będzie uzgodnione.”
− Ale tak to mamy jakieś cztery dni, które możemy
spędzić razem – zauważyła. – Chyba nie będziesz miał przez to problemów w
szkole, prawda?
Isaac rozpromienił się momentalnie.
− Naprawdę
będę mógł z mamą coś pozwiedzać? Bo tu jest kilka fajnych muzeów, które
strasznie chciałbym zobaczyć.
− W takim razie koniecznie musimy do nich pójść. – Po
raz kolejny zmusiła się do sztucznego uśmiechu.
Za to chłopiec naprawdę był szczęśliwy. Położył ręce
na stole i skrzyżował je w nadgarstkach, znacząco patrząc na mamę. Ona szybko
zrobiła to samo, chwytając dłonie syna i ściskając je delikatnie. To był jeden
z nielicznych, czułych gestów, na które sobie pozwalali.
− Stęskniłem się za tobą, mamo – szepnął.
− Ja też się stęskniłam, skarbie – powiedziała
całkowicie szczerze. – Mimo wszystko naprawdę się za tobą stęskniłam.
Z lekkim opóźnieniem przedstawiam rozdział dwudziesty drugi. Tak naprawdę to 3/4 rozdziału miałam napisane już w niedziele, ale dopadło mnie jakieś choróbsko i dopiero dzisiaj rano udało mi się w końcu skończyć.
Na dziś ode mnie to tyle. Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gustu.
Pozdrawiam
Violin
PS. Jak wam się podoba nowy szablon?
PS. Jak wam się podoba nowy szablon?
Chociaż Danielle wróciła tylko na kilka dni to coś czuję, że jedyne co ona wprowadzi to tylko zamęt. Już teraz wszyscy zaczęli się kłócić i mieć wątpliwości. Jak to jest że jedna osoba może wprowadzić taki zamęt? Nie polubiłam jej, bo odniosłam wrażenie jakby miała o sobie jakieś takie wielkie wrażenie, że wszyscy mają jej się kłaniac? Wtf no serio tak ja odbieram. Wróciła i wszystko ma być po jej myśli. Niby zabrała Isaaka, ale jej myśl że mimo wszystko za nim tęskniła...No chyba nie! Matka powinna tęsknić za dzieckiem zawsze!!!
OdpowiedzUsuńJedynym plusem jej powrotu jest radość Isaaka, który został porzucony i musiał za nią tęsknić. Cóż dziecko kocha bezwarunkowo więc nieważne co jego matka odstawi on i tak będzie ja kochał.
Dobrze że Sanok zawalczył i dobrze sobie radził z ta oporna Danielle, bo inaczej straciłby kontakt z dzieckiem o którym niedawno się dowiedział. Jego była dziewczyna nie była przekonana do uzgodnienia jakiś zasad czy praw Gulliame do Isaaka.
Najgorsze że Natalii to wszystko widziała i jednak pojawiły się te wątpliwości. Gdyby ich nie bylo to byloby zbyt pięknie i sielankowo. Kobieta jest kobietą i nawet gdy twierdzi że jest ok to i tak nie jest XD zwłaszcza że tutaj dochodzi też dziecko i była dziewczyna. Wyczuwam problem, a nawet duży. Dobrze że Stephani doskonale spisała się jako przyjaciółka.
Ale tak bez Andrzeja i Joyclyn? Łee, szkoda, bardzo szkoda, ale ufam twoim wizjom i czekam na ciąg dalszy.
N
Samik nie sanok hahaha sorka T9
UsuńWróciła Danielle i wszystkich wprawiła w zły nastrój. XD naprawdę nie rozumiem jak można być tak zimną osobą, jaką jest ona i do tego to jej wyrachowanie. Ja na miejscu Samica ukręciłabym jej łeb za takie podejście do rozmowy, hah!
OdpowiedzUsuńCoś czułam, że z czasem Natalii może zacząć mieć pewne wątpliwości, ale dobrze, że w tych trudnych chwilach może liczyć na Stephanie.
Buźka!
Danielle przyjechała bez zapowiedzi i niczym huragan zaczęła mieszać w życiu większości bohaterów.
OdpowiedzUsuńNaprawdę staram się ją zrozumieć, ale nie potrafię...
Jest strasznie zimną i wyrachowaną osobą. Zupełnie różną od swojego rodzeństwa.
To z jakim zlekceważeniem odnosi się do swojego brata i jego żony. Po prostu zero wdzięczności za pomoc w opiece nad jej synem. Jak tak można? Mało tego, ma zamiar nadal zostawiać Isaaca pod ich opieką, bo jak zwykle praca jest dla niej ważniejsza.
W dodatku nic sobie nie robi z faktu, że zataiła przed Samicą informację na temat tego, że spodziewała się jego dziecka! Nie okazała nawet grama skruchy...
Odebrała Issacowi ojca i uważa, że postąpiła słusznie. Co nie jest prawdą.
Nawet jeśli nie widział by się za często z Guillaume. To lepiej żyć ze świadomością, że jednak ma się ojca. Zwłaszcza, że mama nie jest zbyt wylewna w swoich uczuciach.
Widać, jak Isaac jest przywiązany do Danielle. Na pewno musiał za nią bardzo tęsknić. Szkoda tylko, że ona nie widzi, że jej dziecko ogromnie potrzebuje jej zainteresowania i obecności. Mogłaby o tym czasami pomyśleć.
Natalii zaczyna mieć wątpliwości i sytuacja, zaczyna ją trochę przerastać. Wcale się jej nie dziwię. Tyle jej spadło nagle na głowę i może odczuwać niepokój. Ale jestem pewna, że Samica nie zaniedba ani swojej córki, ani jej i będzie dzielił po równo swój czas na obydwoje dzieci. Razem muszą sobie poradzić z tą nieplanowaną rewolucją w ich życiu.
Czekam na następny rodział z niecierpliwością.
Pozdrawiam. 😊
Brakuje mi słów żeby opisać Danielle. Nie mogę sobie wyobrazić jaka ona jest zimną i wyrachowaną osobą. Mam wrażenie że traktuje wszystkich z góry. I uważa się za lepsza od innych. Isaaca traktuje jak swoją zabawkę. Wpada zabiera go. Bo akurat ona teraz ma raki kaprys. Dzieciak strasznie się za nią stęsknił. Jest mi to bardzo szkoda. Mam wrażenie że ona jest pozbawiona jakichkolwiek uczuć. Ukrycie prawdy przed Samika nie robi na niej żadnego wrażenia. Uważa że to normalne. Brata który bez slowa zajmuje sie jej dzieckiem.Traktuje z wyzszoscia. Kompletnie go lekceważy. Raczej jej tutaj nie polubie. Wątpliwości Natalii są jak najbardziej zrozumiałe. Jeszcze teraz jak pojawiła się Danielle. Dziewczyna i tak jest strasznie wyrozumiały i kochana.
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam.
Witam 😀 Ten rozdział wprowadził wiele zamieszania, a wszystko za sprawą jednej osoby, czyli Danielle. Cóż nie polubiłam tej postaci. Wydaje się być zimna, ostra, wyrachowana, pozbawiona wszelkich uczuć... Normalnie jak jakiś jakiś sztuczny robot!!! Przez nią Nat ma wątpliwości, co jest normalne. W końcu jest kobietą. Na szczęście może liczyć na wsparcie Stephanie 😉 Dobrze, że Danielle zgodziła się pogadać z Samikiem o ich syna. Samik musi walczyć o swoje prawa!!! Odniosłam wrażenie, kiedy Danielle była z synem w pizzerii, że nie do końca podoba jej się to, że Isaac się otworzył. Była tym faktem zupełnie zaskoczona. Może i tęskniła za synem, ale prawdziwa matka tak nie postępuje, że podrzuca dziecko rodzinie do opieki i znika, a potem niespodziewanie zjawia się jak gdyby nigdy nic i jeszcze oczekuję, że wszystko będzie po jej myśli!!! Bezczelność!!! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale pojawi się Andrzej z Joyce, bo ostatnio trochę opuściłaś ich wątek 😉 Z niecierpliwością czekam na następny rozdział 😉 Jestem bardzo ciekawa, czym mnie zaskoczysz 😉 Życzę Ci mnóstwo weny twórczej 😉😍😍 Pozdrawiam 😉😍
OdpowiedzUsuńNo to się porobiło! Oczywiście wszystko przez Danielle. Nie rozumiem, jak można być takim człowiekiem jak ona. Nie powiedziała Samikowi o dziecku przez 8 lat, podrzuciła Antigom Isaaca bez słowa wytłumaczenia, a teraz, gdy wreszcie przyjechała do Warszawy na kilka dni, to ona ma największy problem do wszystkich. I jescze ten jej kpiący uśmiech... Nie lubię jej i myślę, że nigdy nie polubię.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, że Samik powiedział jej o testach DNA. Przynajmniej trochę w ten sposób ją zagiął, a ona bardzo się zdziwiła. Gdyby jej tego nie powiedział, ona pewnie wciąż próbowałaby wmówić mu, że to nie jego dziecko. Mam nadzieję, że Danielle pozwoli Samikowi spotykać się z Isaaciem. A jeśli nie, to bardzo dobrze, że Samik zamierza walczyć o syna. W końcu niezależnie od relacji jego rodziców, Isaac ma prawo spotykać się i z mamą, i z tatą. Tym bardziej, że Samik jest super ojcem dla Justin i z pewnością będzie takim też dla Isaaca. Chłopiec na pewno szybko go polubi.
W tym wszystkim najbardziej najbardziej szkoda mi właśnie Isaaca. To on ma chyba najgorzej. Jego radość, gdy zobaczył mamę, była cudowna i przesłodka. Szkoda tylko, że Danielle już tak bardzo nie cieszyła się na widok syna. Isaac kocha ją na pewno całym sercem, to w końcu jego mama. I myślę, że Danielle też go kocha, tylko trochę w inny sposób. Ale jednak to, że cały czas wyjeżdża i go zostawia, jest okropne. Isaac na pewno bardzo tęskni. Chociaż, tym razem wyjazd Danielle wyszedł chłopcowi na dobre. Tak, jak sama Danielle zauważyła, stał się rozgadanym, pozytywnym, bawiącym się z innymi chłopcem. Ale to i tak nie usprawiedliwia Danielle, która jako matka powinna być przy dziecku zawsze, a nie zostawiać go na tygodnie, czy miesiące u innych.
I została ostatnia osoba, o której muszę napisać - Natalii. W zupełności rozumiem jej wszystkie obawy i strachy. Po tym jak dowiedziała się z testu DNA, że Samik jest ojcem Isaaca, wydawało się, że zniosła to dobrze. Sama nawet uspokajała Samika. Jednak nie dziwię się jej, że teraz pojawiły się u niej duże obawy. A może już wcześniej były, tylko ona tak dobrze je ukrywała? W każdym razie dobrze, że ma przy sobie Stephanie i jej pomoc. Teraz wszystko nie będzie już takie łatwe. Ale nie wyobrażam sobie, żeby związek Samika i Natalii nie przetrwał. Przecież oni tak bardzo się kochają. I Samik na pewno nie pozwoli, aby to wszystko się rozpadło. A to, że Samik mógłby wrócić do Danielle, to już zupełny absurd. Dobrze, że Stephanie wyjaśniła to Natalii. I mimo że będzie trudno, że Samik czasami rzeczywiście będzie miał odrobinę mniej czasu dla Justin i Natalii, bo będzie spędzał czas z synem, to przecież nigdy ich nie zostawi. I mam nadzieję, że mimo trudności Natalii będzie wciąż o tym pamiętała, że Samik naprawdę bardzo ją kocha.
Czekam na kolejny rozdział i życzę dużo weny.
Całuję ❤️
Ola
Danielle jest dziwna ... i to bardzo dziwna. To, że stroni od ludzi, i nie da się lubić, to jedno, ale jej relacja z synem też wydaje się być taka ... kurcze sama nie wiem, jak to nazwać. Niby go kocha, ale nie zachowuje się jak typowa matka, która po tak długiej rozłące widzi swoje dziecko. Zachowuje dystans. Nawet go nie przytuliła! A on ... aż było mi przykro, bo tak bardzo ucieszył się na widok mamy, a ona zachowywała się oschle wobec niego. Niekoniecznie mnie dziwi fakt, że wcześniej chłopiec był cichy, wręcz zamknięty w sobie, skoro trzymała go z dala od ludzi. A wystarczyło że pomieszkał w prawdziwym rodzinnym domu i nareszcie miał kontakt ze swoimi rówieśnikami z którymi bawił się jak typowe dziecko, i proszę bardzo! Radosny mały chłopiec, któremu buzia się nie zamyka! Pamiętam go doskonale z początków tej historii, to już nie jest to samo dziecko. Zmienił się w pozytywnym sensie :)
OdpowiedzUsuńNareszcie miałyśmy rozmowę Danielle z Samikiem. Nie dziwi mnie to, że mężczyzna aż tak się zdenerwował. Niby dorosła kobieta, a zachowuje się jak rozkapryszona małolata. Co to w ogóle za tłumaczenia? Przecież on miał prawo się o tym dowiedzieć. Niekoniecznie musieli do siebie wracać. Samik to nie jest jakiś tyran, którego trzeba trzymać z dala od dzieci ... na pewno byłby wspaniałym ojcem dla Isaaca. Ba! Sądzę, że na pewno panowie znajdą wspólny język :) Ale zirytowały mnie jej słowa "Ustalimy szczegóły". Jakby to chodziło o jakiś biznes, a nie małego chłopca! Ugh, nie polubiłam jej, to na pewno :)
Natalii ... nawet nie chce sobie wyobrażać tego, co ona teraz przeżywa. Chce zachować się w porządku, myśli o dobru chłopca, ale mimo to, w jej głowie i tak pojawiają się wątpliwości. Inna kobieta strzeliłaby fochem i tyle, a ona na prawdę podeszła dojrzale do tej sprawy. Jednak ma uczucia jak każdy normalny człowiek (w przeciwieństwie do Danielle) i to normalne że poczuła niepokój związany z byłą dziewczyną swojego życiowego partnera. W końcu nie wie, co tak na prawdę się stało, jakie uczucia ich łączyły i czy Danielle nie jest czasami nadal ważna dla Samika. Dobrze, że ma wsparcie w Stephanie i może z siebie to wszystko wyrzucić.
Zirytowała mnie również rozmowa Stephana i Danielle. Nie dość, że podrzuciła bratu dziecko, nie obchodziło ją kompletnie co się działo przez ten czasu, to nawet nie potrafiła się przed nim wytłumaczyć. Tak jakby Stephan musiał tańczyć tak jak ona mu zagrać. Odrobinę wdzięczności mogłaby mu okazać, a nie zachowywać się jak primadonna. No kurcze podniosła mi ciśnienie ta baba! :D Zresztą, chyba nie tylko mi!
Ależ zirytowało mnie zachowanie Danielle... No ja nie mogę! Jak w ogóle można tak postępować, no jak? Pojawia się jak gdyby nigdy nic i jeszcze stroi fochy, tak jakby miała ze wszystkim rację. A prawda jest zupełnie inna... Jej rozmowa z Samikiem... Ja go normalnie podziwiam, że potrafił w pewien sposób utrzymać nerwy na wody, bo naprawdę... Argumenty Danielle, dlaczego nie powiedziała mu o ciąży w ogóle do mnie nie trafiły. Samik miał prawo wiedzieć o wszystkim. A ona zachowuje się tak, jakby nic się nie stało. No po prostu świetnie... Fajnie, że mają się spotkać i porozmawiać, tylko niech Danielle nie zapomina, że najważniejsze jest dobro ich synka. Bo o Samika to się nie martwię :)
OdpowiedzUsuńZachowanie Danielle podczas rozmowy z bratem również mnie zirytowało. Zero wyjaśnienia, zero czegokolwiek... Masakra! Również jej czas spędzony z synkiem... Na pewno go kocha, ale wyraża tę miłość w dość dziwny sposób. Isaac się zmienił i to pozytywnie, zresztą nie dziwi mnie to, skoro Danielle stroniła od tego, żeby przebywał w towarzystwie rówieśników. A teraz nareszcie poczuł jak to jest :) Isaac bardzo za nią tęsknił i mam nadzieję, że przez czas jej pobytu jej zachowanie w stosunku do synka stanie się... no nie wiem, normalniejsze? Oby! Ech, no nie zapałałam do niej sympatią, oj nie.
Natalii również znalazła się w ciężkiej sytuacji. Wytrzymywała to wszystko, chce zachować się w porządku, bo zdaje sobie sprawę z tego, że to nie wina Samika, a z z drugiej strony zaczynają ogarniać ją wątpliwości, co wcale mnie nie dziwi. Ale oby wszystko poukładało się tak jak powinno. Nie będzie to łatwe, ale wierzę, że dadzą radę :) Dobrze, że kobieta ma wsparcie Stephanie.
Szablon bardzo się podoba ^^ Szczerze, po wejściu zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno trafiłam do Ciebie haha, ale ogarnęłam, co się podziało :D
Czekam z niecierpliwością na nowość :)
Pozdrawiam ;*
Porządny komentask zostawię chyba dopiero pod najnowszym rozdziałem, ale chciałam pokazać, że jestem i wszystko nadrabiam.
OdpowiedzUsuńZbaraniał <3 Nadal strasznie śmieszy mnie to słowo.
Pozdrawiam ;*