sobota, 28 lipca 2018

Rozdział 25

Sharone gwałtownie wynurzył się spod wody, desperacko machając rękami. Otrząsnął się niczym pies, plując i charkając na wszystkie strony, a potem posłał Nicolasowi wściekłe spojrzenie. 
− Serio?! Co miało sprawdzić podtapianie mnie?!
− Smak wody? – Chłopak uśmiechnął się przepraszająco. – Zresztą, wyglądasz uroczo w stylizacji „mokry szczeniaczek”. Nie zaprzeczaj.
W odpowiedzi Shoe jedynie z irytacją przewrócił oczami. Podpłynął do krawędzi basenu, podparł się na rękach i w końcu usiadł na brzegu. 
− Ile jeszcze basenów mamy sprawdzić? – zapytał, mrugając szybko oczami, do których dostał się chlor. 
Nico uśmiechnął się nieznacznie. Podpłynął do przyjaciela i oparł się na ramionach o brzeg. 
− Ten jest ostatni. Sprawdzimy jeszcze zjeżdżalnie i możemy wracać. Co prawda w Warszawie jest jeszcze kilkanaście basenów… ale mają zdecydowanie gorsze oceny niż te, które sprawdziliśmy. 
− I nie mają zjeżdżalni. – Evans znacząco uniósł brew. 
− Dokładnie. – Francuz kiwnął głową, a potem odepchnął się od ścianki basenu i na plecach zaczął płynąć ku przeciwnemu krańcowi. 
Atakujący westchnął cicho. Rozglądnął się wokół i zmęczonym ruchem ręki, przeczesał mokre włosy. Kompleks, który akurat sprawdzali nie był największy, ale całkiem przytulny. Jeden basen z torami do pływania, jeden rekreacyjny, brodzik dla dzieci i niezbyt długą zjeżdżalnie. Dochodziła dziewiętnasta, więc cały kompleks był już prawie pusty, co oznaczało, że przyjaciele mogli spokojnie wszystko posprawdzać. 
− Co tak siedzisz jak ten kołek?! Choć tu, bo zaraz woda znów zrobi się dla ciebie za zimna!
Podniósł wzrok i jęknął cicho, gdy zobaczył Nicolasa, który po drugiej stronie basenu, szczerzył się głupkowato, ponaglająco machając ręką. Shoe nie miał wyboru. Niechętnie zsunął się z powrotem do wody, a potem podpłynął do drugiego chłopaka.   
− Nadal nie wierzę, że dałem się na to namówić – mruknął, stają obok. 
− Daj spokój. – Nico lekceważąco machnął ręką. – Zresztą nie możesz zaprzeczyć, że całkiem dobrze się bawisz, prawda? 
Evans niechętnie przyznał mu racje. Choć od rana odwiedzili siedem różnych pływali, jego skóra zaczynała przypominać w wyglądzie suszoną śliwkę, a podrażnione chlorem oczy zrobiły się czerwone, to bawił się całkiem nieźle. Dawno nie był tak wyluzowany. Spędził cały dzień na pływaniu, testowaniu zjeżdżalni i sprawdzaniu wytrzymałości basenowych suszarek. Szczególnie, gdy przypominał sobie to ostatnie, nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechem.

− Shoe, pomóż mi! 
Sharone przewrócił z irytacją oczami i niechętnie oderwał się tablicy z informacjami. Właśnie kończyli wizytę na pierwszym basenie. Przebrali się już i teraz stali w jednym z bocznych korytarzy. Znaczy się Evans stał, bo Nicolas nieudolnie próbował wysuszyć sobie włosy. 
− Co się znowu stało? – zapytał, posyłając przyjacielowi pełne dezaprobaty spojrzenie.
− Ta suszarka jest za krótka! – Nicolas wskazał na trzymaną w rękach plastikową, białą rurkę. – Nie jestem wstanie wysuszyć sobie do końca włosów. 
− To idź w mokrych. – Shoe jedynie beznamiętnie wzruszył ramionami. 
− Zwariowałeś! – Oburzył się Nico. – Jeszcze się przeziębię! Zresztą wyobrażasz sobie, jak będą wyglądać moje włosy, gdy znajdą się mokre pod czapką. To będzie jedna, wielka, fryzjerska katastrofa! Musisz mi pomóc.
Atakuj wniósł oczy ku sufitowi, błagając opatrzność o cierpliwość. Jednak widząc błagalnie spojrzenie współlokatora, westchnął głęboko, a potem podszedł do chłopaka i zabrał mu suszarkę. 
− Usiądź i obróć się – nakazał. 
Nicolas niepewnie wykonał polecenie. Gdy to zrobił, Sharone skierował suszarkę na jego głowę i przeczesując dłonią, gęste, zdecydowanie przydługie włosy Nika, zaczął je suszyć. 
− To całkiem przyjemne – stwierdził wesoło Francuz. 
− Przymknij się – warknął w odpowiedzi Evans. 
− Ale… 
− Powiedziałem żebyś się przymknął. 
Nico zrobił obrażoną minę, ale nic już więcej nie powiedział. Przez kolejne kilka minut, w milczeniu wpatrywał się w ścianę naprzeciwko, aż w końcu Shoe dokończył swoją robotę. 
− Już nigdy więcej ci nie pomogę – stwierdził, odwieszając suszarkę na haczyk. – Nigdy. 

Oczywiście to nie była prawda, bo po tamtym basenie odwiedzili sześć kolejnych. I teraz, siedząc w ostatnim Sharone mógł z czystym sumieniem powiedzieć, że miał całkiem udany dzień. 
− Chciałbym ci podziękować – powiedział Nicolas, nagle odwracając się do przyjaciela. Ten jedynie znów parsknął śmiechem. 
− Już mi przecież dziękowałeś. I za to, że łażę z tobą po tych cholernych basenach, jak i za to, że pozwoliłem ci mieszkać w moim mieszkaniu. 
− Wiem. – Nico powoli pokiwał głową. – Ale pomyślałem, że powinien zrobić to jeszcze raz. – Przysunął się nieznacznie, by móc spojrzeć atakującemu w oczy. – W końcu kto normalny zgodziłby się, by zupełnie obcy człowiek spał w jego salonie. A ty się zgodziłeś. Tak po prostu. 
− Jak widać podświadomie czułem, że nie zadźgasz mnie w nocy – wzruszył ramionami Shoe. 
Nicolas odruchowo parsknął śmiechem. Jeszcze raz zmierzył Sharona uważnym spojrzeniem. 
− Chyba wiem, dlaczego tak czułeś – stwierdził. Uśmiechnął się nieznacznie, a Sharonowi zrobiło się cieplej na sercu.
− Dlaczego niby? 
− Bo jesteś pierwszą osobą, której zaufałem. 



***

Guillaume Samica znów spojrzał na zegarek i nerwowo przestąpił z nogi na nogę. Dopiero dochodziła dwunasta, ale on już od dziesięciu minut stał przed hotelem, czekając na Danielle i Isaaca. Tym razem nie wziął ze sobą Natalii – a przynajmniej nie bezpośrednio. Jego narzeczona, wraz z córeczką, zamelinowały się w pobliskim centrum handlowym. Kobieta chciała być w pobliżu, a jednocześnie zająć myśli czymś innym. 
Samik doskonale to rozumiał. 
− Przyszedłeś. 
Z zamyślenia wyrwał go chłodny głos Danielle. Odwrócił się na pięcie. Kobieta stała kilka metrów za nim, z ręką delikatnie położoną na głowie Isaaca. Siatkarz nerwowo przełknął ślinę. Chłopiec patrzył na niego spode łba, ale na jego twarzy malowało się zaciekawieniem. 
− Jak mógłbym nie przyjść – wychrypiał słabo Samica. 
Danny nie odpowiedziała, jedynie nieznacznie zmrużyła oczy. Przez chwile panowała między nimi niezręczna cisza, aż w końcu Isaac niepewnie zrobił krok w przód. 
− Jesteś moim tatą? – zapytał bez żadnych ogródek. 
Guillaume zamrugał szybko, starając się stłumić zbierające się pod powiekami łzy. Wziął głęboki oddech, a potem powoli pokiwał głową. 
− Tak. To ja. – Tylko tyle był wstanie powiedzieć. Patrzył na chłopca, na drobnego ośmiolatka, z długimi do ramion włosami, w granatowej kurtce i nie docierało do niego, że naprawdę ma przed sobą swoje dziecko. Swojego syna. Miał wrażenie, że cały świat wokół nagle się zatrzymał. W tym momencie liczył się tylko Isaac. 
− To ja was zostawię – stwierdziła niespodziewanie Danny. 
− Gdzie idziesz? – Isaac posłał kobiecie zdezorientowane spojrzenie. – Nie zostaniesz z nami, mamo? 
Uśmiechnęła się do niego cierpko. Położyła dłoń na ramieniu syna i spokojnie spojrzała mu prosto w oczy. 
− Mam kilka spraw do załatwienia – wyjaśniła. – Wrócę za jakieś dwie godziny. Przez ten czas… − zawahała się. – Bawcie się dobrze. – Zmierzyła Samika kpiącym spojrzeniem, a potem jak gdyby nigdy nic ruszyła w kierunku metra. 
Przez ułamek sekundy przyjmujący miał ochotę za nią pobiec, by po raz kolejny domagać się wyjaśnień, jednak zdecydował się odpuścić. Zamiast tego niepewnie zwrócił się do Isaaca: 
− W takim razie chyba zostaliśmy we dwóch. – Uśmiechnął się nieznacznie, nieudolnie starając się opanowani drżenie głosu. – Chciałbyś robić coś konkretnego? 
Chłopiec zawahał się, ale przecząco pokręcił głową. Guillaume zacisnął zęby. Po cichu miał nadzieję, że Isaac sam wyjdzie z jakąś inicjatywą, ale teraz zdał sobie sprawę z tego, że to było mało prawdopodobne. 
− To… może najpierw się przejdziemy? – zaproponował. – Opowiesz mi trochę o sobie, może zjemy jakieś lody, czy coś takiego. – Uśmiechnął się zachęcająco do syna. 
To chyba podziałało, bo Isaac podszedł do przyjmującego, zmierzył go uważnym wzrokiem, a potem powoli ruszył w stronę pobliskiego, niewielkiego parku. Mężczyzna szybko ruszył za nim. Przez chwilę szli w zupełnym milczeniu, aż w końcu Isaac niespodziewanie zdecydował się odezwać. 
− Czyli… naprawdę jesteś moim tatą? Takim prawdziwym? 
− Tak, jestem – przytaknął, nie bardzo wiedząc, co innego mógłby powiedzieć. 
Młody wydął usta i w zamyśleniu podrapał się po brodzie. Myślał nad czymś intensywnie, aż w końcu na jego twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech. 
− Zawsze zastanawiałem się jaki jest mój tata  − zaczął rozmarzonym tonem. – Miałem nadzieję, że jest fajny. Jesteś fajny?
Samik mimowolnie parsknął śmiechem. 
− Moja odpowiedź byłaby mało obiektywnie, nie uważasz? – Rozłożył bezradnie ręce. – Ale mam nadzieję, że za jakiś czas sam stwierdzisz czy jestem… „fajny”. – Palcami zakreślił w powietrzu cudzysłów. Uśmiechnął się szeroko, gdy Isaac też zaśmiał się pod nosem. Zaraz jednak zatrzymał się gwałtownie. Odwrócił się powoli, skrzyżował ręce na piersi i zmrużył podejrzliwie oczy. 
− Mama nigdy o tobie nie wspominała – zauważył cierpko. – Skrzywdziłeś ją?! – Nieznacznie podniósł głos. 
− W życiu! – Mężczyzna zaprotestował gwałtownie. – Nigdy nie pozwoliłbym, by twojej mamie włos z głowy spadł, po prostu… − westchnął głęboko. – W pewnym momencie poróżniliśmy się. Rozstaliśmy się, jeszcze za nim dowiedziała się, że się urodzisz. – Jednak to niespecjalnie przekonała małego Antigę. Nadal wpatrywał się w ojca podejrzliwym spojrzeniem, dosłownie skanował go wzrokiem. 
Guillaume głośno ślinę. Jego mózg pracował na podwyższonych obrotach, próbują znaleźć idealne rozwiązanie z zaistniałej sytuacji. 
− Hej. – Siatkarz przyklęknął w końcu przed Isaacem, by muc spojrzeć mu w oczy. – Nigdy nie skrzywdziłbym twojej mamy. Może i się rozstaliśmy, może niezbyt się dogadujemy, ale co jak co, jest siostrą mojego przyjaciela. I… nie krzywdzę ludzi, okej? – Zawahał się przez moment, jednak w końcu uniósł dłoń i czule poczochrał czuprynę chłopca.
 Ten powoli pokiwał głową. Przygryzł nerwowo wargę, a potem zerknął szybko przez ramię. Uśmiechnął się chytrze. 
− Czy nadal mam szansę na lody? 
Guillaume zmarszczył ze zdziwieniem brwi. Podniósł wzrok i zaśmiał się cicho, widząc stojącą niedaleko budkę z lodami. 
− A mama nie będzie zła, że karmię cię nimi w taką pogodę? 
Isaac podrapał się po brodzie, przybierając pozę zawodowego, greckiego myśliciela. 
− Myślę, że nie musi o tym wiedzieć – powiedział konspiracyjnym szeptem, a potem, ku zdumieniu Samiki, wziął tatę za rękę i pociągnął w stronę sklepu.  
I to była chyba najlepsza decyzja jaką oboje mogli podjąć. Gdy tylko usiedli na jednej z ławek, każdy ze swoją porcją, runęła między nimi ostatnia ściana. 
− W takim razie… jaki jest twój ulubiony kolor? 
Wystarczyło to jedno pytanie, zadanie prze Samika, by Isaac ostatecznie się otworzył. Przez kolejne pół godziny rozmawiali dosłownie o wszystkim i o niczym. Zaczynając od ulubionego koloru, przez najlepsze kreskówki i poglądy na temat konieczności chodzenia spać o dziewiątej trzydzieści. Isaac opowiadał o różnych ciekawych wydarzeniach z terenu bardzo poważnej instytucją jaką był CERN, za to Samik raczył go anegdotkami z siatkarskich szatni.
− To… jest naprawdę super – stwierdził zupełnie niespodziewanie Isaac, gdy ze śmiechu, aż zaschło im w gardle. 
Guillaume zmarszczył ze zdziwieniem brwi. 
− Ale co? 
− To, że w końcu cię spotkałem! – Chłopiec wyszczerzył się szeroko. – Mam nadzieję, że będziemy się częściej widywać. Chodzić razem do kina i na basen. Tak, jak Timi ze swoim tatą, znaczy się z wujkiem Stephanem. A teraz ja też mam tatę! Takiego z prawdziwego zdarzenia! 
Mężczyzna także się uśmiechnął. Zaraz jednak przypomniał sobie, co uzgodnił dzień wcześniej z Danielle. Nie wyglądało na to, że Isaac cokolwiek wiedział. 
A przecież powinien. W końcu Danny wyjeżdżała już za kilka dni. 
− Właśnie, jeśli chodzi o nasze spotkania… − Przyjmujący nerwowo przeczesał dłonią włosy. – To chyba będzie lepiej niż ci się wydaje. 
Isaac posłał mu zaskoczone, nie bardzo rozumiejąc, co Samik miał na myśli. 
− Wczoraj, bardzo poważnie porozmawiałem z twoją mamą – zaczął wyjaśniać przyjmujący. – Jak wiesz niedługo znów wyjeżdża i wraca dopiero w lipcu… a Stephane za miesiąc wyjeżdża do Kanady… więc pomyśleliśmy, że może do powrotu Danny zamieszkałbyś ze mną? Znaczy ze mną i moją rodziną – dodał szybko, żeby syn miał pełen obraz sytuacji. 
− Rodziną? – Chłopiec uniósł pytająco brew. – Czyli..? 
Guillaume westchnął cicho. Nie miał pojęcia, czy odpowiedź spodoba się młodemu. 
− Narzeczoną i małą córeczką. 
Isaac zamarł. Odsunął się nieznacznie i spojrzał na mężczyznę z niedowierzaniem. 
− Córeczką? Znaczy się… mam siostrę? 
Samik przytaknął szybko, głośno przełykając ślinę. W napięciu obserwował syna, wyczekując jakiejś konkretnej reakcji. Jednak ośmiolatek jedynie odchylił się do tyły, a potem powoli wypuścił powietrze. 
− To chyba za dużo jak na mój mózg – stwierdził.  – Naprawdę… naprawdę mam siostrę? Taką malutką? 
− Tak, ma na imię Justin i ma dziewięć miesięcy. − Samica uśmiechnął się mimowolnie. – A z moją narzeczoną, Natalii, miałeś okazje porozmawiać już wczoraj. Bardzo cię polubiła. 
− Ja ją też – odpowiedział bez wahania Isaac. – Ale Justin cały czas spała, więc na jej temat nie mogę mieć jeszcze zdania. 
Obydwaj parsknęli śmiechem. Guillaume jeszcze raz spojrzał na chłopca. Choć na początku wydawało mu się, że młody to wierna kopia Danielle, to teraz zauważał coraz więcej podobieństw do siebie. Już nie tylko takie same uszy, ale i uśmiech, spojrzenia, czy sposób przeczesywania włosów. To wszystko wskazywało, że jest nieodrodnym synem swojego ojca. 
Syn… Samik uśmiechnął się nieznacznie. Naprawdę miał syna. Dziecko, z krwi i kości, które siedziało teraz obok, uśmiechało się szeroko, wesoło machając nogami. Patrzył na Isaaca i po raz kolejny uświadamiał sobie, jak wiele z jego życia stracił. Nie było go, gdy mały się urodził, nie widział jego pierwszych kroków, nie słyszał pierwszych słów. Nie nauczył wielu rzeczy, które mógł nauczyć. 
Ale Isaac miał dopiero osiem lat. Guillaume wiedział, że jeszcze może nadrobić ten stracony czas. 
− Czyli co? – zapytał wesoło, choć w środku dosłownie trząsł się ze strachu. – Chciałbyś się do nas przenieść na te trzy miesiące? 
Isaac zerknął niepewnie na ojca. Wahał się przez moment, ale w końcu powoli pokiwał głową. 
− Tak. – Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. – Z przyjemnością, tato. 

***

Stephane powoli przechadzała się po salonie. Spore, dobrze doświetlone pomieszczenie wydawało jej się wręcz idealne. Wyłożona jasnymi panelami podłoga, dębowa szafki i miękkie, kremowe fotele. Choć już bała się, jak przetrwają najazd bliźniaków, to jak na razie była zachwycona nowym domem. 
− Czyli meble w salonie zostają, tak? – zapytał Stephane, który jakby znikąd pojawił się na schodach prowadzących na piętro. 
− Tak. – Kobieta w zamyśleniu podrapała głową. – Te w kuchni i wyposażenie łazienek też. I w jednym pokoju na dole. Pozostaję więc pokoje dzieci i… nasza sypialnia. – Uśmiechnęła się kokieteryjnie, podchodząc do męża. Ten objął ją w pasie, a potem pocałował czule. Ona odwzajemniła pocałunek, jednak zaraz musieli się oderwać, bo z góry dobiegło do nich zirytowane pokrzykiwanie. 
− Mamo! Bo Timote znów mnie wkurza! – Podenerwowana Manoline pojawiła się u szczytu schodów. 
Stephanie z rezygnacją przewróciła oczami, ale odwróciła się do córki, starając się zachować cierpliwość. 
− Co znów takiego twój brat zmalował? 
− Nic nie zmalowałem. – Obok momentalnie pojawił się Timo. – Po prostu też chcę mieć pokój od strony ogrody. 
− Ale ja go pierwsza zaklepałam! – Manoline stanowczo tupnęła nogą. – Możesz wziąć ten większy, od ulicy. 
− Chcę mieć widok na ogródek. 
− Ja byłam pierwsza! 
− Wcale, że nie! 
− Wcale, że tak! 
− Nie!
− Tak!
− Nie!
− Spokój! – Tę jakże zaciętą wymianę zdań gwałtownie przerwał Stephane. – Sami wypracujecie kompromis, czy mamy wam w tym pomóc? – zapytał rutynowo, choć sądząc po zaciętych minach dzieciaków, odpowiedź mogła być tylko jedna. 
Manoline skrzyżowała ręce na piersi i spojrzała spode łba na brata. Timote zrobił dokładnie to samo. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, który stanowczo wskazywał na to, że żadne nie odpuści. 
Stephane posłał żonie błagalne spojrzenie, ale ona jedynie podniosła ręce, dając znak, że się poddaję. Odetchnął więc głęboko, a potem powoli policzył w myślach do dziesięciu, szukając w sobie tych niezmierzonych pokładów cierpliwości, które podobno posiadał. 
− Może zrobimy tak – zaczął spokojnie. – Many dostanie pokój od ogródka… 
− Ha, a nie mówiłam! – Manoline uśmiechnęła się triumfalnie. 
− Ale za to twój pokój jest większy, prawda? – zwrócił się do syna trener. – I można tam zrobić taką super bazę nad łóżkiem, o której zawsze marzyłeś. Co ty na to? 
Timote w zamyśleniu podrapał się po brodzie. 
− Niech będzie – zgodził się w końcu. – Widzisz jakiego masz dobrego brata? – zwrócił się do siostry, ale ta tylko prychnęła kpiąco, po czym odwróciła się na pięcie i pognała na piętro. Chłopiec bez wahania pobiegł za nią. 
− Czasami są niemożliwi. – Stephane pokręcił z niedowierzeniem głową, a potem pochylił się, by znów pocałować żonę. 
− To w końcu twoje dzieci – zaśmiała się cicho. – Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co będzie, gdy z dwójki, zrobi czwórka takich upartych latorośli. 
− Nie mam pojęcia, jak to przeżyjemy. – Mężczyzna wyszczerzył się głupkowato. Objął żonę w pasie, położył dłoń na jej już dobrze wyczuwalnym, wypukłym brzuchu i uśmiechnął się czule. – Na szczęście na razie nic się nie działo, ale… Kiedy masz kolejne badanie? 
− Dopiero za dwa tygodnie – odpowiedziała, opierając głowę na ramieniu męża.  – I to w sobotę, więc trzeba będzie ogarnąć kogoś, kto zajmie się dzieciakami. 
− Coś się wymyśli – mruknął Stephane. Stephanie przewróciła oczami z udawaną dezaprobatą, ale wspięła się na palce i pocałowała go szybko. 
Zamknął ją w szczelny uścisku. Przez kilka długich chwil stali tak w zupełnym milczeniu, po prostu ciesząc się swoją obecność. Po tym wszystkim, co przeszli, takie momenty jak te były na wagę złota. W końcu, po emocjonalnej kolejce, mieli chwilę spokoju, chwilę tylko dla siebie. 
− Mam takie pytanie…
Odwrócili się gwałtownie i synchornicznie odetchnęli z ulgą, gdy zobaczyli stojącego na schodach Nicolasa. 
− Jeśli to nie odpowiedni moment, to… − Chłopak niezręcznie podrapał się po głowie. 
− Daj spokój. – Trener lekceważąco machnął ręką. – To, co to za pytanie? 
Nico przygryzł nerwowo wargę i niepewnie spojrzał na rodziców. 
− Usłyszałem przez przypadek, że będziecie potrzebować kogoś, kto ogarnie Timiego i Manoline – zaczął, mimowolnie skubiąc rękaw koszuli. – A ja akurat niedawno wpadłem na pomysł, że w ramach zaciskania rodzinnych więzi mógłby zabrać ich na  basen. Co wy na to? 
Małżeństwo wymieniło zaskoczone spojrzenia. Chyba nie do końca spodziewali się, aż takiego zaangażowanie ze strony Nicolasa. 
− To wspaniały pomysł – stwierdziła po chwili Stephanie. – Dzieciakom na pewno bardzo się spodoba!
− Super! − Na twarzy chłopaka pojawił się szeroki. – W takim razie ja wracam na górę, bo Timi robi mi właśnie wykład o wyższości Kapitana Ameryki nad Supermanem. Nie wybaczę sobie, jeśli to przegapię. – Odwrócił się na pięcie i pobiegł na górę, znów zostawiając rodziców samych. 
− Myślisz, że teraz nikt nam już nie przeszkodzi? – Stephane znów pocałował żonę, a ta cicho parsknęła śmiechem. 
− Raczej w to wątpię – stwierdziła. 
Miała rację, bowiem w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Kobieta spojrzała znacząco na męża, a potem westchnęła głęboko i niechętnie poszła otworzyć, szczerze przekonana, że to jacyś nadgorliwi sąsiedzi. 
Ale to nie byli sąsiedzi. W progu stał nie kto inny, tylko Danielle Antiga we własnej osobie. Jak zwykle przesadnie wyprostowana, z tym samym chłodnym wyrazem twarzy, który wydawał się dosłownie przyklejony do jej oblicza. 
− Cześć – uśmiechnęła się krzywo do bratowej. 
− He… hej. – Zszokowana Stephanie nie bardzo wiedziała, co powiedzieć. – Jak nas znalazłaś? 
− Mam swoje sposoby. – Kobieta beznamiętnie wzruszyła ramionami. – Jest Stephane? 
Dokładnie w tym momencie, w przedpokoju pojawił się jej brat. Na widok siostry, najpierw otworzył szeroko oczy, by potem zacisnąć wściekle pięści i przybrać pełną wyrzutów pozę. 
− Danielle… 
− Daj spokój. – Danny uniosła dłoń, jednocześnie każąc mężczyźnie odpuścić. – Naprawdę, nie przyleciałam do Warszawy, by wysłuchiwać twoich kazań. 
Stephane zacisnął usta w wąską kreskę, ale nic nie powiedział. Zamiast niego odezwała się Stephanie. 
− W takim razie, dlaczego tu przyszłaś? I gdzie jest Isaac. 
− Isaac jest z Samikiem – odpowiedziała spokojnie, wprawiając małżeństwo w jeszcze większe zdumienie. – A ja… Pomyślałam, że powinnam podziękować za opiekę nad synem. – Wykrzywiła usta w coś, co w założeniu miało być miłym uśmiechem. 
− Przecież nie musisz, to była dla nas czysta przyjemność. – Stephanie starała się ignorować zdenerwowanie męża. – Do lipca spokojnie możemy się zając Isaacem. 
− To najprawdopodobniej nie będzie konieczne. – Danny posłała jej cierpkie spojrzenie, a druga kobieta zamrugała szybko, nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi. 
− Ale… 
− Powiedziałam, co miałam powiedzieć. Dziękuję, do widzenia. – Odwróciła się na pięcie, a potem odeszła bez słowa, jakby nigdy nic się nie stało. 
Stephanie odprowadziła ją wzrokiem. Gdy kobieta zniknęła zza bramką, powoli zamknęła drzwi i odetchnęła głęboko. Stephane objął ją ramieniem i ostrożnie przyciągnął do siebie.
− I pomyśleć, że nasze życie kiedyś było normalne – mruknęła, wtulając się w pierś ukochanego. 



Z wielką przyjemnością przedstawiam wam rozdział dwudziesty piąty. Podobnie jak przy poprzednich rozdziałach, tu też miałam problem z Isaacem. Jego reakcje są takie pozytywne głównie dlatego, że totalnie nie mogłam sobie wyobrazić, jak w ogól przyjmie to wszystko. Ale mam nadzieję, że wam się podobało
Ode mnie to tyle. Z niecierpliwością czekam na wasze komentarze i z góry za wszystkie dziękuję. 
Pozdrawiam
Violin

10 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, ze nikt mnie nie wyprzedzi i skomentuję pierwsza :D
    Sharone i Nico testujący baseny <3 nadal mam ochotę się do nich przyłączyć, a swoją drogą to ta dwójka stała się przyjaciółmi z prawdziwego zdarzenia. Nigdy bym się tego nie spodziewała, a jednak. I to jest taka fajna, męska przyjaźń.
    Samik i Isaak, ojciec i syn no czyż mogłoby być lepiej? Od razu złapali ze sobą kontakt, chociaż na początku miałam lekkie obawy. Szczególnie jak mały powiedział do Samika tak groźnie czy skrzywdził jego mamę. Już wyobraziłam sobie jak skoczyłby w jej obronie. Isaaka jest taki dojrzały jak na swój wiem, że nic nie stanowi dla niego problemu. Tylko zazdrościć takiego dzieciaka :D
    Timi i Many kłócący się o pokój. Typowe rodzeństwo, jakbym widziała siebie i brata. Brakowało jeszcze rękoczynów XD
    Umm śpieszę się lekko więc komentarz może być krótki, jednak nie mogę pominąć Danielle, która chyba zostanie moją ulubioną postacią. Jest tak zmienna i tyle razy rozwaliła system, że nie jestem w stanie tego zliczyć :D Jak podziękowała za opiekę nad synem i odeszła hahahah to było mocne :D
    Pozdrawiam i życzę weny,
    N

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogłam przestać się śmiać, gdy przeczytałam o Sharonie suszącym włosy Nicolasowi. 😂😁😂 Wyobraziłam to sobie i hahahaha. Zwyczajnie opanowała mnie głupawka.
    Ale Evans to naprawdę cudowny przyjaciel. Poświęcił cały dzień na pomoc Nico w wyborze, odpowiedniego basenu dla jego rodzeństwa. Wielkie brawa dla niego, bo nie każdemu by się chciało.
    Nicolas za to stara się zrobić wszystko, aby rodzeństwo go zaakceptowało. Timoti właściwie jest już po jego stronie, a Manoline być może, także się niedługo do niego przekona. Trzymam za to mocno kciuki.
    Spotkanie Isaaca i Guillaume przebiegło właściwie bez zarzutów. Cieszę się, że chłopiec tak pozytywnie zareagował na poznanie ojca i starał się być otwarty. To na pewno dla żadnego z nich nie było łatwe. Ale zrobili już pierwszy krok i teraz będzie tylko lepiej. W dodatku, gdy zamieszkają ze sobą. Na pewno ich relacje się pogłębią. Dobrze, że Issac nie ma nic przeciwko Natalii i Justin. To bardzo ważne, aby posiadał dobre relacje z całą rodziną Samica. Mam nadzieję, że od teraz wszystko zacznie się dobrze dla nich układać.
    Stephanie i Stephan przeprowadzili się do swojego wymarzonego domu i mogą nareszcie trochę odetchnąć, przygotowując się na przyjście na świat bliźniaków. Oczywiście nie zabranie drobnych rodzinnych sprzeczek, ale to bardziej urocze niż uciążliwe. Oby tylko ich rodzina nareszcie zaznała spokoju, bo ostatnio zmartwień mieli, aż za nadto.
    Danielle pojawiła się znikąd. Tak samo, jak szybko się zjawiła tak zniknęła. To zupełnie w jej stylu. Jest strasznie nieprzewidywalna. Podziękowała za opiekę nad Issaciem, a potem niczego nie wyjaśniając stwierdziła, że nie będzie dłużej potrzebna. Ona jest niemożliwa. Zastanawiam się, do czego jeszcze jest zdolna.
    Życie większości bohaterów, zaczyna się powoli układać i stabilizować. Co niewątpliwie mnie cieszy.
    Czekam na następny rozdział, życząc dużo weny. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Nico i Shoe, to takie super psiapsi! Na samym początku opowiadania nigdy nie pomyślałabym, że ta dwójka tak się ze sobą zżyje, a jednak. Sytuacja z suszeniem włosów bardzo mnie rozbawiła, a jak sobie to wyobrażę, to szok. 😂
    Choćbym chciała polubić Danielle, to ona skutecznie mi to uniemożliwia. Czy zawsze musi na prawo i lewo posyłać te ironicznie uśmiechy? Pogardliwe spojrzenia? Jakby raz była miła, a nie tylko udawała, to korona z głowy by jej nie spadła.
    Super, że Issac od razu złapał taki dobry kontakt z Samikiem. Dodatkowo młody zamieszka z tatą i jego rodziną. Mam nadzieję, że z Natalii przez to nie będzie miała większego metliku w głowie, bo jej wsparcie jest dla Samika nieocenione.
    Oby teraz, w nowym domu Antigą żyło się lepiej, spokokniej. Chociaż słowo spokoknie, na pewno do nich nie pasuje, a jak dojdą do tego bliźniaki.. będzie niezły Meksyk.
    Czekam na następny rozdział, buźka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Siedzę właśnie w pociągu nad morze i zostało mi Jeszce jakieś 4,5h drogi, więc z miłą chęcią skomentuję rozdział😊 Bardzo na niego czekałam i oczywiście nie zawiodłam się.
    Nicolas i Evans to już naprawdę są najlepszymi przyjaciółmi ever. Często się że sobą droczą ale jak przyjdzie co do czego to zawsze sobie pomogą. Chyba bym padła że śmiechu jakbym zobaczyła Evansa, suszącego włosy Nicolasowi 😂
    Najbardziej czekałam na spotkanie Isaaca z Guillaume i moim zdaniem przebiegło ono super. Tatuś z synem od razu złapali kontakt i Isaac chyba naprawdę polubił Samika. Myślę, że jak spędzą razem jeszcze kilka dni to ich więzy zacisną się naprawdę blisko. Na początku jak chłopiec zaczął wypytywać, czy Samik zranił mamę ale potem jak Guillaume wszystko powoli wytłumaczył to było już dobrze. I fajnie że Isaac na razie zamieszka z tatą, Natalii i Justin. Jestem ciekawa, jak chłopiec będzie dogadywał sie z malutką siostrą. To może być bardzo ciekawe.
    Manoline i Timotie są genialni! No po prostu typowe rodzeństwo :D Oczywiście ostatecznie, tak jak w życiu, konflikt został rozstrzygnięty na korzyść młodszego (ja osobiście też jestem najmłodsza z rodzeństwa i bardzo mi to odpowiada😂) Chociaż Timi dostanie bazę w pokoju, więc można nazwać to kompromisem.
    No i Danielle, która rozwaliła system. Ja naprawdę nie wiem już co o niej myśleć. Raz jest oschła i wredna, innym razem wydaje się całkiem sympatyczna, a potem znów niemiła. Ona chyba tylko w stosunku do Isaaca zachowuje się miło.
    To tyle na dziś, czekam na kolejny rozdział i jestem bardzo ciekawa jak to wszystko się rozwinie.
    Całuję ❤️
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Nicolasa i Shoe razem ;) Strasznie mnie rozbawiły ich "spacery" po basenach. A moment suszenia włosów Nicolasowi po prostu wygrał rozdział. Świetnie , że się tak idealnie ze sobą dogadują. I zostali najlepszymi przyjaciółmi.
    Spotkanie Isaaca z tatą, mega. Fajnie , że praktycznie od razu złapali ze sobą świetny kontakt. Sądzę , że pomysł wspólnego zamieszkania jest świetny i jeszcze bardziej ich do siebie zbliży.
    Mam nadzieję , że Nicolasowi uda się przekonać do siebie Manoline po tym wspólnym wyjściu na basen.
    Co do Danielle , ona mnie strasznie irytuje (pewno już to pisałam) , ciągle mam wrażenie , że traktuje wszystkich z wyższością i uważa się , za lepszą od innych. Niby podziękowała za opiekę nad synem. Ale miałam wrażenie , że tak jakby od niechcenia. Nie potrafię do końca jej rozgryźć i nie mam pojęcia o co tak do końca jej chodzi.
    No nic , może w końcu ją zrozumiem , ale i tak na pewno nie polubię;) Jak zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. I proszę o Andrzeja i Joyce ;) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przy takim upale oraz po przeczytaniu tego rozdziału, naszła mnie ochotę na wyjście na basen <3 Ale! 6 basenów w jeden dzień? Szacun :D Odmoczyli się na wszystkie czasy. Nico aż za bardzo sobie wziął do serca zaimponowanie młodszej siostrze, skoro aż tak się stara :)
    I mamy nareszcie spotkanie Samika z synem. Poszło o wiele lepiej niż sądziłam. Mimo że Isaac z początku chciał poznać prawdę na temat "rozstania" rodziców i był nieco czujny. W końcu mamy krzywdzić nie można! Na szczęście Guillaume jako tako sobie poradził i został zaakceptowany przez swojego syna ;) Kurcze, ten mały jest dojrzalszy i inteligentniejszy od nie jednego nastolatka! Interesują go jedynie fakty ^^ a skoro poznał ojca, więc bez problemu nazwał go "tatą" i zgodził się, aby z nim zamieszkać ;)
    No i nasza zwariowana rodzinka Antiga :D Czytając o nich, zawsze mam szeroki uśmiech. Szczególnie te dyskusje <3 Jak to w rodzeństwie bywa, dzieciaki pokłóciły się o "bardzo ważną rzecz" jaką jest wybór pokoju, ale na szczęście rodzice zapanowali nad sytuacją. A przecież jeszcze dwójka ich przybędzie ;o Super, że Nico czuje się dobrze w swojej rodzinie, zasługuje na to :)
    A Danielle mnie przeraża ... serio ^^ jej "podziękowania" za opiekę nad synem rozwaliły system.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Okey, przeskoczyłam wszystkie rozdział i dotarłam do tego...Dziewczyno...Wbiłaś mnie w ziemie.
    Bardzo mi się podoba jak wszystkie wątki się potoczyły, choć Nico...Osobiście myślę, że trochę za duży entuzjazm do rodziców. Issaca zrozumiem, bo ma osiem lat, ale dwudziestolatek? Myślałam, że będzie miał trochę większy dystans.
    Za to dalej ma cudownego przyjaciela i mam wyobrażenie, że za parę lat gdy obydwoje zostaną ojcami ich dzieci się zaprzyjaźnią.

    Danielle wróciła do dziecka, rodziny... Jest bardzo ciekawą postacią i ja też ją lubię. Jest trudna i ma swoje za uszami, ale i tak. Myślę, że ona jeszcze namiesza, ale jest dobrą matką, która kocha swojego syna i zależy jej na nim. Samik będzie dobrym ojcem dla Issaca. A myślę, że Natalia nie będzie typową macochą i Issac znajdzie z nią wspólny język.

    Zauważyłam, że już któryś raz źle napisałaś słowo: pokaż. Po prostu zwracam ci uwagę, byś następnym razem zwróciła przy korekcie na to uwagę.

    Opowiadanie czyta się bardzo dobrze i przyjemnie. Mam nadzieję, że bohaterowie udźwigną wszystkie problemy.
    Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam i ściskam cieplutko!
    Re(Beca)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że sprawdzanie wszelakich basenów w Warszawie przyniosło oczekiwany skutek haha :D Nico bardzo przejął się tym zadaniem, ale znakomicie się wywiązał, więc raczej nie będzie problemu, jak zabierze na ten jeden wybrany basen swoje młodsze rodzeństwo. Bardzo podoba mi się to, jak opisujesz przyjaźń jego i Shoe :) A fragment o tym, jak Shoe suszył mu włosy hahaha, poległam :D
    Nadal niestety nie wiem, co mam myśleć o Danielle. Na razie cały czas stanowi dla mnie zagadkę. Czuję, że niestety może jeszcze namieszać, ale obym się myliła!
    I w końcu nadeszło długo oczekiwane spotkanie Samika ze swoim synem. I wypadło bardzo dobrze. Isaac na początku chciał dowiedzieć się prawdy o rozstaniu rodziców i czy Samik skrzywdził jego mamę. Cóż, pewnie się powtarzam, ale jak na swój wiek jest niezwykle dojrzały :) Ale bardzo cieszy mnie fakt, że zaakceptował Samika jako ojca :) Ich późniejsza rozmowa, to jak zgodził się zamieszkać z nim i jego rodziną, to jak nazwał go tatą... <3 Pięknie!
    Hahaha, kłótnia rodzeństwa, to jest to :D Na szczęście niezawodny Stephan szybko załagodził konflikt i sytuację znajdując rozwiązanie dobre dla ich obojga :D Fajnie, że Nico ma tak dobry kontakt z młodszym bratem i mam nadzieję, że wyprawa na basen sprawi, że również jego relacje z siostrą ulegną poprawie :)
    Ach, i znowu niezawodna Danielle, która pojawia się i znika tak zupełnie zwyczajnie. Uważam, że jej zachowanie w stosunku do brata i bratowej było hm... aroganckie? Bezczelne? W końcu przez dość długi okres czasu zajmowali się jej synem, a ona nawet im nie podziękowała. Ech, no naprawdę nie wiem, co mam o niej myśleć.
    Czekam z niecierpliwością na nowość,
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :D Bardzo podoba mi się ten rozdział :) Bardzo lekko się go czyta i przyjemnie ;) Jak ja uwielbiam wątki z Nico i Shoe ;) Siedem basenów w jeden dzień to całkiem niezły wynik. Są naprawdę najlepszymi przyjaciółmi :) Bardzo spodobał mi się wątek spotkania Samici i Isaaca. Cieszę się, że chłopiec dobrze to przyjął. Danny "malutka" jak "zawsze". Ona chyba się już nigdy nie zmieni, ale mogła nieco lepiej nakreślić sprawę Isaaca swojemu bratu i bratowej. Na tę chwilę ode mnie to wszystko ;) Dobrej nocy :) Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

Netka Sidereum Graphics